Nigdy nie zapomnę 1. treningu piłkarskiego w Koronie w Kielcach. Tej ekscytacji, stresu i szczęścia, które towarzyszyły mi na boisku. Zdarza mi się wracać myślami do tej chwili szczególnie wtedy, gdy pracuję z młodymi zawodnikami. Jak potoczą się ich kariery sportowe? Moja droga od Amatora do Zawodowca była wyboista i pełna zakrętów. 

Amator

Pamiętam siebie 10-letniego, gdy kopałem piłkę – to była beztroska, wolna gra bez ograniczeń. Wtedy sport dawał mi wszystko. Był powodem, dla którego rano wstawałem z łóżka. Nie myślałem o priorytetach, nawykach, stresie. Nie zdawałem sobie sprawy z barier, które staną na mojej drodze. Zdarzało mi się spędzać na boisku całe dnie, a w głowie miałem tylko jedno: założyć kiedyś koszulkę reprezentacji Polski. Moja mama często mówiła mi, że traktuję dom, jak hotel. Teraz wspominamy to z humorem, a ja wiem, że gdybym mógł cofnąć się w czasie, to niczego bym nie zmienił. 

 

Bo mimo, że nie zastanawiałem się wtedy, jak osiągnę swój cel, to moje marzenia napędzały mnie do działania. Boisko było odskocznią od codzienności. Miejscem, w którym mogłem być sobą. To właśnie wtedy pokochałem piłkę nożną – i tak już pozostało. 

 

Junior

Im bardziej wydłużał się mój staż treningowy, tym więcej presji i wymagań się pojawiało. Nie chodziło już tylko o zabawę, ale o wynik. Musiałem pogodzić się z tym, że coś, co nadawało sens mojemu życiu teraz stało się też obowiązkiem i pracą. To nie było łatwe. Wtedy także zacząłem odczuwać strach. Zdałem sobie sprawę, że moja kariera może potoczyć się zupełnie inaczej niż widziałem to w swoim marzeniach. 

 

Gdy miałem 16 lat zapytałem siebie: dokąd to wszystkie zmierza? Nie grałem wtedy nawet w 1. składzie mojego rocznika w Koronie Kielce. Z jednej strony myślałem o profesjonalnej karierze, a z drugiej nie grałem nawet w kadrze województwa. Co dalej? W jaki sposób moje marzenia mają stać się rzeczywistością? 

 

Nie dokształcałem się, nie miałem porannej czy wieczornej rutyny, nie zwracałem uwagi na swój sposób żywienia. Nic nie wiedziałem o treningu mentalnym. To były inne czasy, dostęp do źródeł był bardziej ograniczony, ale zdałem sobie sprawę, że nie angażuję się wystarczająco na boisku i poza nim. To jednak nie wystarczyło, bym coś zmienił. 

Droga od Juniora do Zawodowca 

Lampka zapaliła mi się wtedy, gdy Korona chciała mnie wypożyczyć. W większości sytuacji oznaczało to jedno: pożegnanie z drużyną. Zacząłem się bać, że to może być koniec mojej kariery. 

 

Dzisiaj wiem, że tak naprawdę bałem się czegoś innego: co powiedzą moi bliscy i znajomi z rocznika, jeśli do takiego wypożyczenia dojdzie? Co pomyślą, gdy nie dostanę się do 1. składu lub wymarzonej drużyny? 

 

Takie myślenie mnie ograniczało i wcale nie pomagało na drodze od Juniora do Zawodowca. Musiało upłynąć dużo czasu, bym potrafił się od takiego nastawienia uwolnić.

Zawodowiec 

Moja decyzja o opuszczeniu Korony i wyjeździe do Stanów spotkała się z niezrozumieniem. Podobnie stało się, gdy zdecydowałem się nie wracać do profesjonalnej piłki po powrocie do Polski. Długo zajęło mi dojście do tego, żebym mógł śmiało powiedzieć, że wiem, dlaczego to zrobiłem i że nie żałuję. 

 

Moja tożsamość i wartość nie zależy od tego czy komuś moja praca się podoba, czy nie. Kiedy kierowała mną obawa przed opiniami innych ludzi nie żyłem swoim życiem. Nie cieszyłem się z osiągnięć, dopóki nie otrzymałem aprobaty dla swoich działań. Szedłem ścieżką, która była oparta na wynikach i tym, co powiedzą inni. Oczywiście miałem w sobie wewnętrzną motywację – ciężko trenowałem, byłem kapitanem drużyny piłkarskiej w USA i wciąż się rozwijałem. Zbyt często jednak skupiałem się na opiniach innych, zamiast zawierzyć samemu sobie. 

 

Jak to jest dzisiaj? 

Czuję się wolny od opinii innych ludzi. Nie żałuję podjętych decyzji, bo to dzięki nim jestem w takim miejscu swojego życia. Wszystko, co się wydarzyło mnie ukształtowało. To nie poszukiwanie aprobaty wytycza moją drogę przez życie. Jednocześnie potrafię przyjąć konstruktywną krytykę, bo wiem, że nie jest ona wymierzona personalnie we mnie, ale jest wskazówką, która pomoże mi się rozwijać. 

 

Kiedy myślę o 1. treningu piłkarskim w Koronie Kielce, przypominam sobie siebie, jako małego chłopca. Tamto dziecko miało wielkie marzenia i pasję do sportu. Mimo, że nie biegam teraz po boisku w koszulce reprezentacji Polski, to Mały Mateusz byłby ze mnie dumny. Nie straciłem ducha walki, nie poddałem się i dalej czuję tę dziecięcą miłość do sportu. I przecież mogę jeszcze wystąpić z orzełkiem na piersi… 

 

Moja droga tutaj się nie kończy

Wciąż mogę z orzełkiem na piersi wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego. W jaki sposób? Kadra zawsze będzie potrzebowała psychologa sportu. Kiedy szczęście się do mnie uśmiechnie, ja będę przygotowany. Dzisiaj jestem w drodze do bycia Legendą. 

 

Każdemu sportowcowi, z którym pracuję powtarzam, że nigdy nie będzie pewny czy to, co robi przyniesie sukces. Jeśli jednak nie spróbuje, to może przez całe życie żałować. Legenda to ktoś, kto nie tylko wygrywa, ale także wciąż naraża się na porażki. Kiedy one się zdarzają, to je znosi i wyciąga z nich lekcje. 

 

Czy czasem wątpię? Jasne, że tak. Zdarza mi się kompletnie nie wierzyć w swoje możliwości. Podchodzę jednak do siebie z dużo większą akceptacją niż kiedyś. Biorę na klatę problemy, nie uciekam od nich. Otaczam się odpowiednimi ludźmi i wyrzucam z życia tych, którzy próbują ściągać mnie w dół. Żyję pełnią, a ta pełnia, to nie tylko radość i szczęście. To również smutek, gniew i złość. 

 

Taka właśnie jest droga do Legendy… Czy kiedykolwiek się nią stanę? Nie wiem, ale na pewno będę dążył. Cel jest drogą, a droga jest celem.

 

Moja droga od Amatora do Zawodowca – podsumowanie

Wszystko dzieje się po coś, a życie mamy tylko jedno. Zdecydowałem, w jaki sposób chcę je przeżyć i codziennie podejmuję wybory, które są zgodne z moimi celami i dążeniami. Jak Ty chcesz przeżyć swoje życie? W połowie jako własne, a w połowie jako cudze, wciąż przerażony perspektywą krytyki i opiniami innych o Tobie? A może chcesz wyciągnąć ze swojego życia wszystko, co najlepsze i dać sobie prawdziwą szansę na zrealizowanie marzeń? 

 

To małe kroki prowadzą nas do wielkich celów. Porozmawiaj z rodzicami, trenerem, szukaj wsparcia osób, które pomogą Ci dotrzeć tam, gdzie pragniesz się znaleźć. Droga od Amatora do Zawodowca nie jest usłana różami. Dlatego przygotowałem dla Ciebie specjalne materiały, które pomogą Ci sprawdzić, na którym etapie teraz się znajdujesz i jak możesz pójść dalej. 

 

A jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak być #krokblizej szczytu i samemu przejść drogę od Amatora do Legendy, kliknij w przycisk poniżej, a wyślę Ci bezpłatne materiały: